Aproč «Salarysu», «Pryhodaŭ pilota Pirksa» i inšych mastackich tvoraŭ, jakija prynieśli jamu suśvietnuju słavu, pisaŭ filazofska-sacyjalahičnyja daśledavańni, litaraturaznaŭčyja pracy. Aŭtar bieźličy afaryzmaŭ.

Pad upłyvam jaho knižak abrali prafesiju mnohija kasmanaŭty.

Žyŭ niekali inžyner-kasmahonik, jaki, kab ciemru pieramahčy, zapalvaŭ zorki. Prybyŭ jon da tumannaści Andramedy, kali taja była jašče poŭnaja čornych chmaraŭ. Zakruciŭ jon adrazu vialiki vichor, a kali toj pačaŭ ruchacca, kasmahonik vyciahnuŭ svaje pramiani. Mieŭ ich try: čyrvony, fijaletavy i niabačny. Pieražahnaŭ jon zorkavy šar pieršym, i toj adrazu zrabiŭsia čyrvonym hihantam, ale ŭ tumannaści nia stała bolš śviatła. Ukałoŭ jon zorku druhim promieniem, ažno taja źbialeła. Skazaŭ svajmu vučniu: «Pilnuj mnie jaje!» — a sam pajšoŭ inšyja zorki raspalvać. Čakaŭ vučań tysiaču hod, paśla druhuju tysiaču hod, a inžyner nie viartaŭsia. Zanudziła jamu toje čakańnie. Padkruciŭ jon zorku, i taja ź biełaj zrabiłasia błakitnaju. Spadabałasia jamu heta, i jon padumaŭ, što ŭžo ŭsio ŭmieje. Chacieŭ jašče padkrucić, ale apioksia. Pašukaŭ u pudełku, jaki pakinuŭ Kasmahonik, a tam ničoha niama i navat niejak zanadta pusta: paziraješ i navat dna nie vidać. Zdahadaŭsia jon, što heta niabačny pramień. Chacieŭ pašturchać im zorku, adnak nia viedaŭ jak. Uziaŭ tady pudełak i kinuŭ jaho ŭ ahoń. Usie chmary Andramedy šuhanuli tady, jak byccam sto tysiač soncaŭ adrazu zaśviaciła, i zrabiłasia va ŭsioj tumannaści śvietła, jak udzień. Uzradavaŭsia vučań, ale niadoŭhaja była jaho ŭciecha, bo zorka łopnuła. Prylacieŭ tady Kasmahonik, bačačy škodu, a kab ničoha nie zmarnavać, chapaŭ pramiani i vyrablaŭ ź ich planety. Pieršuju zrabiŭ hazavuju, druhuju — vuhlarodnuju, a na treciuju jamu tolki najciažejšyja metały zastalisia, vyjšaŭ tamu ź ich aktynijevy šar. Kasmahonik ścisnuŭ jaho, puściŭ u palot i skazaŭ: «Praz sto miljonaŭ hod viarnusia, to ŭbačym, što z hetaha budzie», — i palacieŭ šukać vučnia, jaki sa strachu pierad im uciok.

A na toj planecie, Aktynuryi, paŭstała vialikaja dziaržava Palatynidaŭ. Kožny ź ich byŭ taki ciažki, što tolki pa Aktynuryi moh chadzić, bo na inšych planetach hrunt pad imi pravalvaŭsia. Ale i ŭ siabie doma na dybačkach chadzili j słova skazać nie mahli, bo ich uładar, Architory, miery nia viedaŭ u žorstkaści. Žyŭ u pałacy, vyčasanym ź platynavaj hary, u jakim było šeśćsot vializnych zalaŭ, a ŭ kožnaj adna jaho dałoń lažała, hetki byŭ vialiki. Z pałacu vyjści nia moh, ale paŭsiul mieŭ svaich špiehaŭ — taki padazrony byŭ, — a taksama mučyŭ svaich paddanych chcivaściu.

Nia treba było palatynidam nijakich lampaŭ, ani ahniu ŭnočy, bo ŭsie hory ich planety byli radyjaaktyŭnyja, tak što pry maładziku možna było špilki ličyć. Udzień, kali sonca vielmi ŭ znaki davałasia, spali jany ŭ sutareńniach svaich hor i tolki ŭnočy sychodzilisia ŭ metaličnych dalinach. Ale luty Architory zahadaŭ u katły, dzie tapilisia paladyj ź platynaj, kidać kavałki ŭranu i abviaściŭ pra toje pa ŭsioj krainie. Kožny palatynid musiŭ pryjści da karaleŭskaha pałacu, dzie ź jaho zdymali mierku na novy pancyr i nakładali narukaŭniki j šyšak, rukavicy j nakaleńniki, zabrała j šlem, i ŭsio heta zichotkaje, bo taja vopratka była z uranavaj blachi, a najmacniej śviacilisia vušy. Z taho času nie mahli ŭžo palatynidy źbiracca dziela supolnaj rady, bo kali natoŭp rabiŭsia vielmi ludnym, dyk vybuchała. Tamu musili vieści samotnaje žyćcio, zdalok abminajučy adzin adnaho, bo zaścierahalisia łancuhovaj reakcyi. Architory ža radavaŭsia ich smutku i abciažarvaŭ štoraz novymi padatkami. Jaho manetnyja dvary ŭ sercy hor bili ałavianyja dukaty, bo vołava było vielmi mała na Aktynuryi i mieła jano najbolšy košt.

Vielizarnyja biedy ciarpieli paddanyja złoha ŭładara. Niekatoryja prahnuli ŭzbuntavacca suprać Architoryja i parazumlalisia z hetkaj metaj na mihi, ale ničoha z hetaha nie vychodziła, bo zaŭsiody znachodziŭsia mienš kiemlivy, jaki nabližaŭsia da inšych, kab zapytać, u čym sprava, i ŭ vyniku jaho niakiemlivaści zmoŭščyki ŭźlatali ŭ pavietra.

Byŭ na Aktynuryi małady vynachodnik pa imieni Piron, jaki navučyŭsia drot ciahnuć ź platyny taki tonki, što možna było ź jaho sietki rabić, u jakija vobłaki traplali. Vynajšaŭ Piron telehraf z drotam, a potym hetki tonki drot vyciahnuŭ, što jaho ŭžo nie było, — takim čynam paŭstaŭ telehraf biaz drotu. U žycharoŭ Aktynuryi źjaviłasia nadzieja, što paščaścić zasnavać zmovu. Ale chitry Architory padsłuchoŭvaŭ usie razmovy, trymajučy ŭ kožnaj z šaścisot ruk platynavy pravadnik, dziakujučy čamu viedaŭ, pra što jaho paddanyja havorać, a ledźvie dachodziła da jaho słova «bunt» albo «rokaš», jak adrazu ž pasyłaŭ šaravyja małanki, što zmoŭščykaŭ pieratvarali ŭ ahniavyja kalužyny.

Piron vyrašyŭ pierachitryć złoha ŭładara. Kali źviartaŭsia da pryjacielaŭ, zamiest słova «bunt» kazaŭ «boty», zamiest «zmović» — «pašyć» i hetkim čynam rychtavaŭ paŭstańnie. Achitory ža dziviŭsia, čamu jaho paddanyja raptoŭna šaviectvam zanialisia, bo nia viedaŭ, što kali kažuć «na kałodku ŭziać», dyk majuć na ŭvazie «na ahniavy koł pasadzić», a «zaciesnyja boty» aznačajuć jaho tyraniju. Ale tyja, da kaho Piron źviartaŭsia, nie zaŭsiody jaho dobra razumieli, bo nia moh im inakš raskazać pra svaje plany, jak tolki šavieckaj movaju. Vykładaŭ im i tak, i hetak, a kali nie razumieli, raz nieaściarožna zatelehrafavaŭ: «Ź plutoniju pasy drać», — nibyta na padnoski. Tut karol napałochaŭsia, bo plutonij — najbližejšy svajak uranu, a uran — toryju, niezdarma Architory hetak zvaŭsia. Vysłaŭ tady adrazu braniravanych achoŭnikaŭ, jakija schapili Pirona i kinuli na ałaviany parkiet pierad abliččam karala. Piron ni ŭ čym nie pryznaŭsia, ale karol źniavoliŭ jaho ŭ paładzijevaj viežy.

Usialakaja nadzieja pakinuła palatynidaŭ, ale viarnuŭsia Kasmahonik, stvaralnik troch planet.

Zdala pryhledzieŭsia jon da paradku, što panavaŭ na Aktynuryi, i skazaŭ sabie: «Tak być nia musić!» Paśla vytkaŭ najtančejšaje dy najćviardziejšaje źziańnie i, jak u kokan, pakłaŭ tudy svajo ŭłasnaje cieła, kab čakała jaho viartańnia, a sam pryniaŭ vyhlad ubohaha niedareki j syšoŭ na planetu.

Kali ściamnieła i tolki dalokija hory zimnym kołam aśviatlali platynavuju dalinu, Kasmahonik chacieŭ padyści da paddanych karala Architoryja, ale tyja ŭciakali ad jaho ź vialikim niespakojem, bo bajalisia ŭranavaj reakcyi, a jon daremna haniaŭsia za adnym ci za druhim, bo nie razumieŭ, čamu hetak ad jaho ŭciakajuć. Tak kružlaŭ jon pa pahorkach, padobnych da rycarskich ščytoŭ, brazhajučy krokam, ažno padyšoŭ da padnožža viežy, u jakoj Architory trymaŭ skutaha Pirona. Uhledzieŭ jaho Piron praz kraty, i padaŭsia jamu Kasmahonik chacia i ŭ postaci ścipłaha robata, ale nie padobnym da inšych palatynidaŭ, bo zusim nie śviaciŭsia ŭ ciemry, a ciomny byŭ, jak niabožčyk. Było heta praz toje, što ŭ daśpiechach jaho nie było ni kavałačka ŭranu. Chacieŭ paklikać jaho Piron, ale mieŭ zašrubavany rot, tamu tolki vykresvaŭ iskry, bjučysia hałavoju ab ścianu svajoj viaźnicy, a Kasmahonik, zaŭvažyŭšy toj blask, padyšoŭ da viežy i zirnuŭ u akno za kratami. Piron nia moh razmaŭlać, ale moh brančać łancuhami, hetak i vyzvaniŭ usiu praŭdu Kasmahoniku.

— Ciarpi j čakaj, — skazaŭ jamu jon, — dy dačakajeśsia.

Kasmahonik padaŭsia ŭ najdzičejšyja hory Aktynuryi j šukaŭ tam try dni kryštali kadmiju, a kali znajšoŭ, raspluščyŭ ich u blachu, hachajučy pa ich paladynavymi kamianiami. Vykraiŭ z kadmijevaj blachi navušniki i pakłaŭ ich na hankach usich damoŭ. Palatynidy ž, jakija ich znachodzili, dzivilisia, ale adrazu ž nakładali ich, bo była zima.

Unačy źjaviŭsia pamiž ich Kasmahonik i dubcom raspalenym machaŭ tak šparka, što składalisia z taho ahniavyja linii. Hetkim čynam jon pisaŭ im u ciemry: «Možacie ŭžo biaśpiečna syścisia, kadmij zachavaje vas ad uranavaj zhuby». Jany, adnak, vyrašyli, što jon karaleŭski špieh, i nia słuchalisia jaho parad. Razzłavaŭsia Kasmahonik, što jamu nia vierać, pajšoŭ u hory i naźbiraŭ tam uranavaj rudy, vypłaviŭ ź jaje srebny metał i biŭ ź jaho bliskučyja dukaty; na adnym baku byŭ źziajučy profil Architoryja, a na druhim — vyjava jaho šaścisot ruk.

Nahružany ŭranavymi dukatami, viarnuŭsia Kasmahonik u dalinu i pakazaŭ palatynidam hetkaje dziva: kidaŭ dukaty zdala ad siabie, adzin na druhi, tak što ŭtvaryŭsia ź ich stos, što źvinieŭ, a kali dadaŭ tudy praź mieru adzin dukat, pavietra zatrymcieła, z dukataŭ pyrsnuła śviatło, i pieratvarylisia jany ŭ šar biełaha połymia, a kali viecier ŭsio raźviejaŭ, zastaŭsia tolki kratar, vypłaŭleny ŭ skale.

Potym druhi raz uziaŭsia kidać Kasmahonik dukaty ź miecha, ale ŭžo inakš, bo što ni kinie dukat, dyk źvierchu nakryvaŭ kadminievaj płaścinkaj, i, chacia paŭstaŭ ź ich stos u šeść razoŭ bolšy, čym papiaredni, ničoha z taho nie było. Pavieryli tady palatynidy i, sabraŭšysia, ź vialikaj achvotaj pačali snavać zmovu suprać Architoryja. Žadali skinuć karala, ale nia viedali jak, bo pałac byŭ atočany ahniavym muram, a na padjomnym moście stajała mašyna kata i tych, chto nia viedaŭ parolu, siekła na častki.

Jakraz nabližaŭsia čas vypłaty novaj daniny, jakuju chcivy Architory pryznačyŭ. Razdaŭ Kasmahonik karaleŭskim paddanym uranavyja dukaty dy imi paraiŭ płacić daninu. Hetak i zrabili.

Karol ciešyŭsia, što tak šmat bliskučych dukataŭ idzie da jaho skarbnicy, bo nia viedaŭ, što jany ŭranavyja, a nie ałavianyja. Unačy ž Kasmahonik raspłaviŭ kraty viaźnicy i vyzvaliŭ Pirona, a kali moŭčki išli dalinaju ŭ śviatle radyjaaktyŭnych hor, byccam piarścionak Miesiaca syšoŭ i apierazaŭ dalahlad, niečakana śviatło šuhanuła žachlivaje, bo stos uranavych dukataŭ vyras užo dosyć i pačałasia ŭ im łancuhovaja reakcyja. Vybuch padniabiesny razarvaŭ pałac i metaličnaje cieła Architoryja, i moc jaho była takaja, što šeśćsot adarvanych dałoniaŭ tyrana palacieli ŭ mižzorkavy vakuŭm. Aktynuryju apanavała radaść, Piron staŭ jaje sapraŭdnym uładarom, a Kasmahonik viarnuŭsia ŭ ciemru, zabraŭ svajo cieła z pramianistaha kokana i pajšoŭ, kab zapalvać zorki. Šeśćsot ža platynavych ruk Architoryja dahetul kružlajuć vakoł planety, jak kołcy, padobnyja da Saturnavych, śvieciać pryhožym blaskam, stakroć macniejšym za śviatło radyjaaktyŭnych hor, i kažuć uzradavanyja palatynidy: «Hladzicie, jak dobra Architory šlach nam śviecić». Niekatoryja ž da siońnia katam jaho kličuć. A vykazvańnie hetaje stałasia prymaŭkaj, dajšło da nas paśla doŭhaha padarožža siarod vyspaŭ halaktyčnych, tamu i kažam: «A hetamu kat śviecić».

Pierakłaŭ z polskaj Rusłan Raviaka

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0