Akramia ludziej, ź jakimi štodnia razmaŭlajem, pracujem i pjem piva, jość i inšyja. Vielmi inšyja. I ich bahata. Adkul jany biarucca i čamu my ich nia viedajem? Na novym sajcie ARCHE.by piša Małhažata Buchalik.

Kali ŭvosień 2005 hodu ŭ mas‑medyjach padali vynik prezydenckich vybaraŭ u Polščy, znajomyja ź niedavieram pytalisia adzin u adnaho: słuchaj, a adkul jon uziaŭ 54%? Ci viedaješ kaho‑niebudź, chto za jaho hałasavaŭ? Nie. Nu i nie ja. A moža niejkija znajomyja tvaich znajomych? Vyklučana. Dyk chto? Raptam akazałasia, što, akramia ludziej, ź jakimi štodnia razmaŭlajem, pracujem i pjem piva, jość i inšyja. Vielmi inšyja. I ich bahata. Adkul jany biarucca i čamu my ich nia viedajem?

Pra heta razvažajecca ŭ dźviuch našumiełych knihach Uładzimiera Kazłova «Škoła» i «Varšava».

Kazłoŭ pachodzić z Mahilova, vučyŭsia ŭ Miensku i ZŠA, zdaŭna žyvie ŭ Maskvie, piša pa‑rasiejsku.

ŠKOŁA

Pierabudova. Chłopiec z rabočaha rajonu Mahilova, Siarhiej, vučań dziaviataj klasy.
Usio jahonaje žyćcio – heta ŭłasna škoła, u jakoj ničoha nie adbyvajecca, sustrečy ź siabrami z «rabočaha» rajonu, praktyka na zavodzie, dom z abyjakavymi, zamknionymi ŭ sabie baćkami i dziaŭčaty. Pa čarzie: siabry ŭ takoj samaj sytuacyi, jak Siarhiej – ničym asabliva nie cikaviacca (akramia dvuch adnaklaśnikaŭ mańjakaŭ elektroniki, ź jakich kpiać astatnija), časam iduć na niejki matč, ale pieravažna paprostu stajać na vulicy, palać, havorać ni pra što ci pra dziaŭčat i vypivajuć plašku samahonki ci piva; časam bjucca z chłopcami z susiednich rajonaŭ, ale niejak niazhrabna. Abaviazkovaja vakacyjnaja praktyka na zavodzie akazvajecca žachliva nudnaj: darosłyja pavodziać siabie absalutna hetaksama – havorać ni pra što ci pra žonak, časam chodziać na futboł i pry kožnaj nahodzie dyj bieź jaje raśpivajuć ŭ niejkaj zabiahałaŭcy (zrazumieła, u pracoŭny čas) plašku harełki. Dom: toje samaje, marazm. Nijakich razmoŭ i jakich‑niebudź ahulnych temaŭ. Baćka pavučaje, abkładaje matam i zadaje žyćciova važnyja pytańni nakštałt «ci ty naohuł zadumvajeśsia, što dalej, paśla škoły? Ci nia treba ŭžo padumać?», maci hatuje, daje hrošy na vopratku i narakaje, ale ŭsio heta bieź idei, biaz mety, «jak va ŭsich». Vidać, takaja pasiŭnaja schiema panuje u siamji pakaleńniami.
Zvonku ŭsio OK, u paraŭnańni z navakolnymi patalahičnymi siemjami – idylija (nichto nikoha nia bje, baćki zhodna jeździać na lecišča, zarablajuć, svaracca, kali baćka viartajecca napadpitku, majuć taksama niejkija płytkija intelektualnyja patreby: maci, naprykład, vypisvaje i roŭnieńka stavić na palicy knihi z seryi «Biblijateka knihaluba» – choć nie čytaje, ale prynamsi źbiraje). Baćki pachodziać ź vioski i ličać, što šmat čaho ŭ žyćci dasiahnuli: kvatera ŭ panelnym domie i dobraja praca pa susiedztvie.
Jany, chiba, zadavolenyja hetym, choć čytač raptam ujaŭlaje niepaźbiežny krach usioj hetaj małoj stabilizacyi u nastupnyja hady pierabudovy; nu ale jany jašče pra heta nia viedajuć.
Nastupnaje pakaleńnie – Siarhiej i jaho adnahodki – taksama pahardžaje palitykaj i novymi šancami na vybar pracy (handal, mafija, i tak dalej).
Vidać, što ŭ horadzie «jašče nie pačałosia», jašče nie źjaviŭsia začyn «novaha» i rabić možna tolki toje, što baćki: adrazu paśla škoły iści pracavać na zavod, zasnavać siamju i hadavać dzietak abo skončyć navučańnie i viarnucca na toj ža zavod z dyplomam inžyniera i krychu vyšejšymi zarobkami. Dva ci try čałavieki z klasy Siarhieja adpraŭlajucca vučycca ŭ Maskvu ci Leninhrad i, peŭna, navat majuć niejkija ambicyi i zacikaŭleńni, ale Siarhiej ab hetym nie zadumvajecca, navat nie starajecca ich zrazumieć. Dla jaho mahčymaje navučańnie ŭ VNU aznačaje paprostu dalejšy praciah škoły: zazubryć, zdać, zabyć, a nia novy etap u žyćci, nie mahčymaść zrazumieć toje, što vychodzić pa‑za schiemu žyćcia baćkoŭ. Da jaho nie dachodzić, što možna žyć inačaj. Razam z baćkami jon naśmichajecca ź niaŭkludnych amataraŭ elektroniki (jakija, peŭna, nieŭzabavie zojmucca ŭstalavańniem u niejkim haražy pieršych juniks‑serveraŭ – heta talenty takoha typu). Ale kali jon zakachajecca ŭ dziaŭčynu z padrychtoŭčych kursaŭ da ekzamienaŭ u VNU (na jakija chodzić ź nieachvotaj, kab baćki nia nyli), adbyvajecca całkam niezrazumiełaje dla jaho fijaska. Voś ža, dziaŭčyna zaprašaje jaho da siabie na harbatu. U domie mnostva knih (baćki – nastaŭniki), słuchaje cikavuju muzyku i sapraŭdy sprabuje naładzić razmovu choć na jakuju temu. Siarhiej nia ŭmieje razmaŭlać, zadaje banalnyja pytańni, paŭtaraje całkam biessensoŭnyja źviestki pra svaich siabroŭ, škołu, baćkoŭ – sytuacyja stanovicca niajomkaj, urešcie dziaŭčyna ŭ mieru dalikatna prosić jaho, kab bolš nie sprabavaŭ ź joj sutrakacca, bo jany adnaznačna adzin da adnaho nie pasujuć. Faktyčna, dva absalutna roznyja śviety, ale da Siarhieja navat nie dachodzić, što jon niepryvabny. Nul prablemy: ja jość taki, jaki jość, nia choča mianie – nu dyk što zrobiš. U jaho lepiej vychodzić ź dziaŭčatami, padobnymi da jaho – «chodzić» ź niekalkimi pa čarzie, biez asabliva vialikich emocyj (maroziva ŭ kaviarni, seks u adsutnaść baćkoŭ, provady dadomu i h.d.) i vidać, što z časam heta skončycca tak, jak u jaho blizkaha siabra: zalotam i šlubam. Šlub u hetym asiarodździ – naturalnaje nastupstva zalotu, niejkija inšyja pryčyny nie ŭvachodziać u hulniu, pryčym nichto (razam sa zhadanym siabram) na heta nia skardzicca. Bolš za toje, viadoma, što takija ludzi buduć pa miery svaich mahčymaściaŭ kłapacicca ab dzieciach i staracca jak maha prystojniej suisnavać u nasamreč vypadkovych stasunkach, ‑‑ tak sama, jak i ich baćki, susiedzi i h.d.
Z usiaje knihi bje fatalizm, ale fatalizm u dosyć miakkaj versii.
Siarhiej‑naratar – choć mocna abmiežavany (nie intelektualna, bo jon dosyć sprytny chłapčyna, a sacyjalna i, hmm, mentalna), ale nie ŭśviedamlaje sabie heta, žyvie spakojna i ŭ pryncypie, zdavalniajuča. Nijakaj ekzystencyjalnaj pustki, nijakich dušeŭnych kanfliktaŭ, nijakich kompleksaŭ. U jaho asiarodździ niama jašče imknieńnia da frajerstva, prahnaści da firmovych šmotak i prybambasaŭ ci naohuł da hrošaj – para rubloŭ na piva i cyharety zaŭždy znojdziecca (ad baćkoŭ), praca na zavodzie nadziejnaja, žytło słužbovaje abo pa baćkach na haryzoncie – čaho bolš chacieć. Ničoha nia źmienicca navat, kali SSSR razvalicca i Mahiloŭ apyniecca ŭ Biełarusi.

Siarhieja nie cikaviać zamiežnyja harady i krainy. Padčas školnaj ekskursii ŭ Leninhrad ŭsia klasa paśla standartnaha i nudnaha naviedvańnia Ermitažu «adryvajecca» (ładzić dyskateku) u sportzali škoły, u jakoj načuje. Jany nie iduć «u horad», bo nie spadziajucca tam ni na što inšaje, jak u Mahilovie. Pierad hetym svabodnuju pałovu dnia pravodziać na palavańni pa kramach na servełat i torciki dla siamji. Biaśpiečny marazm i poŭnaja adsutnaść fantazii, ambicyj, chobi. Da taho ž u samym zakančeńni miłaja, poŭnaja spakoju scena:

leta, Siarhiej lažyć ź ciapierašniaj dziaŭčynaj na dachu panelnaha domu, zaharaje i pahladaje na rajon.

– Jak vypuskny? – pytajecca Volka.

– Ja ž tabie ŭžo ŭsio raskazaŭ.

– Nie, pytajusia ŭvohule, što ty ciapier pra heta dumaješ? Ty ž učora skončyŭ škołu…

– Ničoha ja asabliva nia dumaju. Skončyŭ – i skončyŭ.

Unizie niečaja mama hałosić:

– Saša! Saša! Bystra dadomu!

– Mianie tak taksama matka dapiakała, kali ja byŭ mały – kažu ja.

– Mianie maja i ciapier dapiakaje, kali choča vypinacca [povydiełyvaťsia].

Ja vykidaju byčok. Iskry ad jaho raźlatajucca pa dachu.

Sunusia da Volki, my całujemsia ŭzasos [sosiemsia]. Potym ja biaru butelku, vypivaju hłytok i addaju joj.
I kaniec.

VARŠAVA

1992 hod. Vova (farmalna inšy hieroj, jak u «Škole» – tym razam syn vykładčykaŭ z Mahilova, ale padychod da žyćcia identyčny) pryjaždžaje vučycca ŭ Miensk.
Nia maje nijakich admysłovych planaŭ, nadziejaŭ ci patrabavańniaŭ; «padabałasia anhielskaja», tamu pajšoŭ na anhielskuju filalohiju, vučycca biez zapału; atrymlivaje mizernuju stypendyju, zdymaje pakoj u pensijanerki (paźniej, na druhim kursie, pierajaždžaje ŭ internat), biare niejkuju drobiaź ad baćkoŭ, ale ŭsiaho hetaha ledźvie chapaje na isnavańnie. Jamu davodzicca šukać pracu.
Kniha hałoŭnym čynam pra pošuki pracy.
Pavoli raskručvajeca svabodny rynak, uźnikajuć pieršyja firmy, choć pieravažaje drobny «čaŭnočny» handal, prodaž na bazarnych łatkach i rekiet, h. zn. vybićcio daniny z drobnych handlaroŭ. Źjaŭlajecca taksama matyvacyja: darahija zachodnija šmotki, alkahol, mašyny (zrazumieli, patrymanyja inšamarki). Vovu heta niejak asabliva nie kranaje, ułasna kažučy, jon nia maje asablivych patreb i nie zajzdrościć niečakana abahaciełym znajomym, ale treba zarabić prynamsi na ježu i žytło. Najpierš tradycyjna dabivajecca pasady načnoha vartaŭnika ŭ niejkich dziaržaŭnych pradpryjemstvach, ale ničoha z hetaha nie vychodzić.
Pieršy šop‑tur z mahiloŭski siabrukom u Maskvu pa śnikersy taksama končycca fijaska (aptovyja ceny jakraz padskočyli i ŭsia dvuchdzionnaja vyprava pajšła marna, zatoje Vova kaštuje buterbrody z «MakDonaldza», «bo tak treba»).
Adčajna biarecca za prodaž piva na vakzale (tradycyjny zaniatak penisianerak, paru butelek na dzień za hrašy), praź niekalki dzion adbivajecca ad rekieteraŭ, a paźniej – ad milicyi.
Urešcie vyrašaje jechać na handal u Polšču.

Pajezdki arhanizuje studencki kaaperatyŭ. U kožnaj hrupy jość svoj «staršy» – daśviedčany handlar, jaki raźbirajecca ŭ polskich bazarach; jeździać ludzi samych roznych prafesij i roznaha ŭzrostu, poŭny sacyjalny zrez. Schiema prostaja: dva‑try dni na miascovych bazarach, prodaž reštkaŭ tavaru miascovym handlaram, polskaja harełka ŭ raźvitalny viečar (tannaja biełaruskaja ŭžo pradałasia, tamu adbyvajecca, jak u anekdocie: «Što zrobiš z hetym śpirtam?» – «Pradam» – «A što z hrašyma?» – «Prapju»), zakupka ŭ biełastockich hurtoŭniach i – dadomu. Polščy z hetaha hledzišča daloka da ziamli abiacanaj: palicyja «nia ŭmiešvajecca» ŭ spravy biełarusaŭ (h. zn. robić vyhlad, što nia bačyć rekietu), bazary paŭsiul vyhladajuć padobna, naviedvać polskija kramy ci choć by zaskočyć u ich nichto nia maje ni času, ni achvoty. Tavar idzie pa‑roznamu, treba ŭvažna słuchać, što ŭłasna dobra pradajecca, kab nie zmarnavać hrošaj. Nia maju paniaćcia, jakim cudam, apłaciŭšy bilety, načlehi i zbory, naohuł možna zarabić na adnoj valizcy barachła – vidać, usio ž možna. Kapiejki, kaniečnie, ale zaŭsiody niešta, dadatak da pensij, stypendyj i h.d., što abiasceńvajucca na vačach. Aha, niama ramantyki ŭ hetych pajezdkach za hroš. Nu, moža adna historyjka pra čałavieka, jaki adrazu paśla pierajezdu miažy adkinuŭsia praz serca, a pakolki ludzi nie chacieli viartacca, trup zapakavali ŭ miašok u bahažnik i spakojna pajechali handlavać. Naohuł

pajezdki ŭ ahulnych rysach vyhladajuć tak, jak ich sabie ujaŭlajuć palaki: brudnyja «hateli», brudnyja aŭtobusy, niaspynny pieralik hrošaj, harełka, vypadkovy seks (napr., sa «staršym» hrupy – navat nie dla niejkaj kankretnaj vyhady, a chutčej ad nudy).

Siabry Vovy z Mahilova dajuć sabie rady pa‑roznamu. Bolšaść nadalej zahrazaje ŭ maraźmie, ale, naprykład, niejki Hura krucić intaresy ŭ Polščy (rekiet, jak paźniej akazvajecca) i dosyć niabłaha z hetaha žyvie – maje mašynu (napaŭrazvaleny ford), zdymaje kvateru ŭ centry ŭ źbiadniełaha navukoŭca, pje i čaplaje cełyja kasiaki ahłuždžanych jahonaj tačyłaj dziaŭčat. Dla baćkoŭ Vovy – jon zvykły bandyt. Z adnaho boku, ciažka ździŭlacca ichnamu padychodu, z druhoha, Hura – adziny ź niamnohich chłopcaŭ u Mahilovie, jakija naohuł sprabujuć niešta zrabić sa svaim žyćciom. Tak drenna i tak niadobra.

Praź niekalki pajezdak «u Polšču» Vova vyrašaje pašukać stałaj pracy ŭ Miensku i jak‑niebudź vykarystać svajo viedańnie anhielskaj. Začapiŭsia za firmu, jakaja zajmajecca syhnalizacyjaj dla mašyn (nienadoŭha, bo firmu abkradajuć i jana bankrutuje); paźniej u turystyčnym ahienctvie. Hrošy nievialikija, ale ahienctva – heta ŭžo cyvilizavanaja madel biznesu: jaje uładalnik‑entuzijast doŭhija hady arhanizoŭvaŭ krajaznaŭčyja ekskursii, zapłyvy na bajdarkach i h.d., jon nia robić «padstaŭ», «vystaŭlajecca» na turystyčnych kirmašach, padpisvaje kantrakty z zamiežnymi biuro. Ahienctva surjozna źmianiaje ŭspryniaćcie ŭsiaje knihi: śpiarša jana čytajecca jak tvor pra sučasnuju Biełaruś, paźniej – niečakana – pačynajecca paraŭnańnie z pačatkam 90‑tych u Polščy…

I jašče:

Biełaruś stała niezaležnaj dziaržavaj, što Vovu i bolšaść jaho znajomych mała ciešyć.
«Rańšie Maskva była stalica, i usie znali, a tiapier? Tiapier što, Minsk — stolica? Hauno etat Minsk, hauno» – kažuć ludzi i navat nia dumajuć pierachodzić na biełaruskuju movu, choć jana ŭžo źjaŭlajecca ŭ metro, reklamie i mas‑medyjach. Niešmatlikija (pieravažna staryja i nieadukavanyja) karystajucca trasiankaj, pa‑biełarusku raptam zahavaryŭ adzin universytecki vykładčyk, i na kožnym kroku patetyčna ŭ hetym apraŭdvajecca.
Pensijanerka Nina, u jakoj žyvie Vova, narakaje na trasiancy, što va ŭsim vinavatyja «Usio hetyje palaki pahanyje zrabili – Šuškievič i Kiebič.
Nia lubiať jany biełarusau...».
Pjany mužyk u ciahniku:

A čieho siejčas pa radio havariat «pavažanyja spadary»? Vot ty mnie objaśni, čieho eta ja ‑‑ i «spadar»? Był usiu žyzń tavariŝ, a siejčas, na chuj, spadar.

Na hetym fonie časam źjaŭlajecca niejkaja manifestacyja nacyjanalistaŭ, jakuju padazrona ŭsprymajuć minaki (znoŭ lezuć nieviadoma našto). Marazm, niestabilnaść i pieradusim uražańnie, to «zdabyćcio niezaležnaści» – heta niejkaja manipulacyja, pieraapranańnie, za jakim stajać ciomnyja intaresy namenklatury.

Vova ŭsio žyćcio płyŭ pa ciačeńni i niejak heta vychodziła, adnak ciapier navat pry jaho ścipłych patrabavańniaŭ – žyćcio pa zdymnych kvaterach, charčavańnie ŭ dabitych stałoŭkach, staryja šmotki, časam niejkaje piva – hrošy sa stypendyi nie chapaje navat, kab prosta vyžyć. Baćki niaŭkludna sprabujuć dapamahčy, va ŭsiakim razie robiačy vyhlad, što dapamahajuć, choć sami, peŭna, u heta nia vierać: baćka peryjadyčna ŭračysta ŭručaje synu pamiatyja piać dalaraŭ (jakraz stolki kaštujuć dva napoi ŭ mienskim klubie ci porcyja travy na piać kasiakoŭ) i abiacaje «ŭ razie čaho» pradać sabrany za hady «kryštal» (maci pratestuje:

Nie dam ja tiebie jeho prodavať — jeŝie, možiet, na chleb pridietsia mieniať. Raz zaviertiełoś ‑‑ nie ostanovitsia. Choť by hraždanskoj vojny nie było.

«Vučysia, vučeńnie najvažniejšaje», – hučyć u jahonych vusnach niedarečna, bo sami jany ŭ heta nia vierać. Mienskija znajomyja baćkoŭ, dobra vychavanyja, starajucca trymać płanku, ale biadujuć: im nie staje na asnoŭnyja rečy, jany ekanomiać navat na śviatle ŭ prybiralni. Vova sa svajoj vučobaj zastajecca absalutna samotny, starejšaje pakaleńnie dezaryjentavanaje i ŭ rospačy, dajuć sabie rady tolki prajdziśviety z tych, što vyžyvuć va ŭsiakich umovach. Sustrety ŭ psychijatryčnaj klinicy (lekar kanstatavaŭ u Vovy «ahulnaje psichičnaje vyčarpańnie») biznesmen kaža, što tolki adzin čałaviek z tysiačy maje talent da biznesu, a rešta raniej ci paźniej zavalvaje spravu. Peŭna, maje racyju, Vova adnaznačna nia toj adzin z tysiačy.

Ź dziaŭčatami ŭ jaho taksama nia ładzicca.
Bolšaść, asabliva pryježdžyja, razhladajuć chłopcaŭ jak sponsaraŭ, dabivajučysia ad pieršaha spatkańnia vypiŭki na darahich (choć i pahanych) dyskatekach, a kali «ŭ frajera kančajecca babło» biez tłumačeńnia pierasiadajuć da inšaha stolika. Pryježdžyja zalacajucca da arabaŭ, zalatajuć i robiać aborty, sprabujučy «padčapić» dobra zabiaśpiečanych «krucikaŭ». Dziaŭčaty ź Miensku – heta, u svaju čarhu, inšy śviet: jany na ŭtrymańni baćkoŭ, u ich nibyta ŭsio jość, ale jany marać źjechać na Zachad, na stypendyi ci da svajakoŭ, i praktyčna robiać uražańnie, što pastajanna siadziać na valizkach. Viaršynia maraŭ adnych i druhich dziaŭčat – heta, zrazumieła, šlub z «inostranciem».

Va ŭsioj knizie, a dakładniej, u žyćci Vovy, nie staje ciaśniejšych mižasabovych adnosin, družby, lubovi, hutarak. Vielmi pryhniatalnaja atmasfera adčužeńnia. Vypadkovyja spatkańni, pustyja razmovy pra ceny i zadumy na drobny biznes (nakštałt zborki televizaraŭ u haražy ci handlu na stadyjonie), u internacie praktyčna toje samaje. Adna hetaja pustka nie pretenduje na «znak časoŭ» – vyrazna vidać, što jaje krynica – heta sam Vova: biezrefleksijny, pazbaŭleny zacikaŭleńniaŭ, zamkniony ŭ sabie i pasyŭny (dakładna taki, jak hieroj «Škoły»). Bolšaść ludziej vakoł jaho žyvie padobna. Adnak zdarajucca vyklučeńni, z perspektyvy jakich Miensk pačatku 90‑ch vyhladaŭ całkam inačaj: dziaŭčaty‑panki ŭ kalarovych šmotkach, jakija słuchali dobruju muzyku na pieršych płejerach, studenty, jakija źjaždžali ŭ ZŠA na letnija lahiery (zrazumieła, jak absłuha, za nievialikija hrošy, ale z nadziejaj naładzić kantakty i dla moŭnaj praktyki) i šukali stypendyj u eŭrapiejskich universytetach. Kali niechta choča, to zdoleje. Vova nia zdoleje i paprostu nia viedaje, što moža čahości chacieć. Pad samy kaniec knihi jedzie aŭtobusam u Berlin, naviedać Volu, siabroŭku z universytetu. Brydzie krychu pa horadzie, pje miascovaje piva, nie zachaplajecca – dla jaho heta chutčej «kryžyk» u hrafie «pabyć na Zachadzie». Razmova z Volaj:

– Lepiej zastańsia jašče na paru dzion. Kudy ty tak śpiašajeśsia, nazad u «savok»?

– A što tut takoha asablivaha? Kraina jak kraina.

– Ty što, nia bačyš, nakolki tut lepš?

– Baču. Hrošaj bolej.

– Nia tolki hrošaj. Tut – zručniej, utulniej niejak. Niama ŭsiaho hetaha haŭna …

– A što jość?

– Dy ŭsio, što chočaš, usio, što zaŭhodna.

– Jak pry kamuniźmie?

– Možna i tak skazać.

Varšava, jakaja dała nazvu knizie, – heta chutčej archietyp «blizkaha Ŭschodu», čym horad. Źjaŭlajecca ŭ tvory dvojčy: raz jak stadyjon Dziesiacihodździa padčas chutkapłynnaha šop‑turu (małankavy šopinh u «down town», bo na stadyjonie, kažuć, šmat rekieteraŭ), druhi raz – pralotam, kali Vova viartajecca z Berlinu ź biełaruskim pierahonščykam mašyn Hienam. Bačać Pałac kultury i navuki. Hiena pytajecca:

– Jak tabie naohuł Eŭropa?

– Narmalna. Cikava, u cełym.

– A čamu nie zachacieŭ zastacca? Zamacavaŭsia b…

– A kamu ja ŭ hetaj Eŭropie patrebny?

– Toža pravilna.

Kazłoŭ piša vielmi praŭdapadobna. Niama tut žorstkaści i pseŭdaramantyki «hopnikaŭ», narkamanaŭ ci kantrabandystaŭ, niama nijakich asablivych padziej i refleksij. Peŭna, tamu knihi takija mocnyja – płoskija, poŭnyja i mocnyja, jak ich mova.
Superaskietyčnaja forma i siužet typu «dzień za dniom», absalutna prazrystaja proza, niešta nakštałt meduzy. Antyteza «Čaroŭnaj Hary» Tomasa Mana (hieroi va ŭzroście Hansa Kastorpa) i luboj enerhičnaj, ekzaltavanaj, intelektualnaj, vizijanerskaj i h.d. litaratury, napisanaj dla ludziej u hetym uzroście. Vielmi aščadnaja mova: prostyja, karotkija, eskiznyja skazy, mnostva dyjalohaŭ, leksykon mocna abmiežavany (padobna, słoŭnik adnosna adukavanaha čałavieka składajecca z 10‑20 tysiač słoŭ, ale jość takija, jakim dla žyćcia chapaje 2 tysiačy – i tut mienavita druhi vypadak). Zaciahvaje, jak dobry dakumentalny film.

Pry čytańni «Škoła» i «Varšava» nie vyklikajuć pa sutnaści nijakich emocyj. Chutčej prymušać razvažać: dakładniej zazirnuć u vypadkovyja adrezki žyćcia chłopca rodam z panelnych damoŭ – pryčym nie abaviazkova mahiloŭskich, bo

panelnyja rajony chiba pa ŭsim śviecie padobnyja i nasielenyja padobnym typam ludziej.
U daŭžejšaj perspektyvie trochi pałochajuć.
Vehietacyja, jakaja nia viedaje, što jość tolki vehietacyjaj.
U spakojnym rytmie navat abjektyŭna žorstkija sceny (napr., hrupavoje zhvałtavańnie pjanaj, razumova adstałaj dziaŭčyny) upisvajecca ŭ kanvu maralnaj abyjakavaści. Atmasfera dosyć ciažkaja, paŭsiul niejkija dziravyja kałhoty, pryščy, abascanyja ścieny. Ludzi burkočuć adzin na adnaho, łajucca biez daj pryčyny. Naratar uvieś čas apaviadaje, što jon ciapier bačyć (tamu časta prakručvajucca vypadkovyja numary telefonaŭ, vahonaŭ metro, niejkija drobiazi), nijak nie pieratraŭlajučy vobrazaŭ ci akcyi. Hryzie i pieratraŭlaje čytač. I jość što hryźci. Vielmi adkrytaja formuła tekstu, pa‑svojmu interaktyŭnaja. I
zond, zapuščany ŭ śviet, jakoha nia viedajem.

* * *

Z polskaj movy pierakłaŭ Aleś Kuźmič pavodle aŭtarskaha aryhinału.

* * *

Vydańni, jakija abmiarkoŭvajucca ŭ ahladzie:

Kozłov V. Škoła. – Moskva: Ad Marhiniem, 2003. – 288 s.

Kozłov V. Varšava. – Moskva: Ad Marhiniem, 2004. – 240 s.

* * *

Małhažata Buchalik – polskaja pierakładčyca, krytyk. Pierakłała na polskuju movu tvory Artura Klinava, Barysa Akunina, Ihara Babkova, Viktara Jerafiejeva, Viktara Pialevina, Aksany Robski i dr. kultavych biełaruskich i rasiejskich piśmieńnikaŭ. Na pačatku 2009 h. u jaje pierakładzie maje vyjści raman Natałki Babinaj «Rybin horad».

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0