Narys Valanciny Doŭnar.

Pra takich mužoŭ — niepituščych, biaskonca pracavitych, dobrych — miljony žančyn tolki marać, a Natalka — mieła.

Štoranički jon ustavaŭ pieršym, rabiŭ śniadanak i padavaŭ joj — na stoł albo ŭ łožak.

I viečaram mienavita pa im źviaraŭsia hadzinnik: roŭna a pałovie šostaj jon viartaŭsia z adnoj raboty i adrazu braŭsia za druhuju — hatavaŭ viačeru, prybiraŭ, myŭ, prasavaŭ, majstravaŭ... Z adnoju metaju, kab žonka, pryjšoŭšy, mahła adpačyć — razam z im, abniaŭšysia, pasiadzieć na kanapie pierad televizaram albo pierad snom pahulać, prajscisia pa vulicach.

Heta, praŭda, jamu padabałasia mienš, bo jana tam vielmi lubiła zbočvać, zachodzić va ŭsie mahaziny. Ale pramtavarnych — pablizu nie było, na praduktovyja hrošaj chapała, i jany amal nie svarylisia...

A potym u ich źjaviłasia dzicia. I jon — z taje radasci — hatoŭ byŭ naohuł nie jesci, nie spać, tolki b žonka nie stamlałasia, tolki b karmiła małoje svaim małakom, tolki b lišni raz nie złavała. Pa vialikim rachunku — nie było ž na toje pryčyn: usie «praktyčna zdarovyja», kvatera, choć čužaja i maleńkaja, ale ž ciopłaja i jość, chaładzilnik nikoli nie pusty...

Žonka, adnak, padstavy znachodziła. Pa‑pieršaje, papaŭnieła padčas ciažarnasci i ŭ normu (?) pryjsci nijak nie mahła; futra na zimu nie mieła, nudzieła, što boty adny... Jak byccam, možna abuć ich, adnačasova, dvoje ci troje.

Ale ž u susiedki — byli...

I mašyna ŭ toj była. I mebla darahaja, i na stale vializnaja vaza z fruktami. Navat — siarod zimy.

— Vo heta — muž, vo jon — zarablaje, — piłavała svajho Natalka.

Jon, kaniešnie, kryŭdziŭsia, pieražyvaŭ, dumaŭ navat źmianić rabotu. Ale ž nie maleńki ŭžo, nie durny, «u raźviedku» chadziŭ i ŭsiudy ŭ vočy lezła adno: kožny z rabotadaŭcaŭ starajecca vyciahnuć z čałavieka jak maha bolš, a zapłacić — mienš: sacyjalizm skončyŭsia.

A jašče jon bačyŭ i čuŭ, jak «łopajucca» firmy i firmački, jak ludzi zastajucca «za bortam». Jon bajaŭsia.

Da taho ž na hetaj rabocie jamu, choć nie šmat, dy stabilna płacili: hrošaj chapała — na kvateru, na ježu, na niejkija scipłyja abnovy, prysmaki dla małoj...

A cacki jon adusiul joj prynosiŭ: dziŭny kamieńčyk la prypynku padabraŭ, płoskich draŭlanych kružočkaŭ na rabocie narezaŭ (małaja z ich ściežački rabiła), źmiajuku i čorcika ŭ parku znajšoŭ, dźmuchaŭcoŭ moh narvać la padjezda... Kaciania prynios... Z pałamanym chvoscikam...

Žonka krykam kryčała, kazała, što, kali zavodzić kaho z žyviolin, to tolki parodzistaha. A kaleka (?) im nachaleru?!

Jon sprabavaŭ raskazać, što kacianiat čaćviora było i traich zabrali... A hety ž razumny. I pryhožy — z dačkoj jany pasiabrujuć.

Natalka ž jaho davodziła, što zusim nie heta patrebna dziciaci — jano, biednaje, nivodnaha ananasa za zimku nie źjeła, nivodnaj ihrušy. Tady jak inšyja...

Pakul jana kryčała, jon apranuŭ małuju, pad kryso pinžaka pasadziŭ katka i jany padalisia na vulicu — hulać.

Žonka taksama padałasia — nazaŭtra, u sud z zajavaj na razvod.

Paśla jaho, taho razvodu, (i navat u chutkasci) u jaje źjaviŭsia pieršy boj‑frend (chachal, sužyciel...), potym jašče i jašče.

Za adnaho — jana navat zamuž zbirałasia: starejšy na 12 hadoŭ, dvoje dziaciej, žanaty, ale pry hrašach... Sa zdymnaj kvatery na ŭskrainie jon pieravioz ich u takuju ž zdymnuju, ale ŭ centry, novy televizar kupiŭ, na tydzień zvaziŭ na Narač...

Ale ž samadur byŭ — i toje jamu nie tak, i heta nie hetak, kapiejki lišniaj nie patrać, słova nie skažy, škarpetki zdymi...

Ledź «raźviazałasia» — spłočvać pryjšłosia ŭsio, što patraciŭ — na televizar, pajezdku, žytło...

Voś tady i rašyła: kropka, bolš — «nijakaj hałoty, nijakich krachaboraŭ». Kali źviazvacca z kim, to z čałaviekam, jaki ŭžo adbyŭsia, na nohi staŭ, moža zabiaśpiečyć... Z tym, chto pryjedzie na biełym «Miersiedesie» i paviazie.

...Nie darečy... Napeŭna, zusim...

Da śmiarotnaha pakarańnia pryhavorany niadaŭna Alaksandr S. Jak ni dzika heta hučyć — naš ziamlak, milicyjanier i sieryjny zabojca. Siarod jaho achviaraŭ (śvietłaj pamiaci!) Alena B. (21 hod), Śviatłana P. (31...), Ludmiła K. (18...), inšyja maładyja i maładzieńkija dziaŭčatki, žančyny. Pieršuju jon zadušyŭ jaje ž chałatam, abliŭ dyzpalivam i padpaliŭ, na šyi druhoj zaciahnuŭ viaroŭku, cieła skinuŭ u Nioman...

Jašče ŭ historyjach złačynstvaŭ była piatla z televizijnaha kabiela, trosa, navat lifčyka...

Što admietna — hvałtam jon braŭ asobnych. Astatnija (nie sudžu... Boža barani! — Aŭt.) — sami adčyniali jamu dźviery, sami sadzilisia ŭ śvietły «Miersiedes», jechali na pryrodu, na rečku, u les...

Kab, jak minimum, pryjemna praviesci čas z pryhožym mužčynam — pasiadzieć, vypić...

Jak maksimum...

Vabić, zachaplaje pryhožaje, bahataje žyćcio. Na blask jaho, jak matylki, imknucca maładzicy, i hinuć, dziakavać Bohu, nie ŭsie. Usie (amal) — apiakajucca, zastajucca potym biez kryłaŭ...

Ci jany nie patrebny? Kali jość «Miersiedes»?

R.S. Treciaha dnia byli ŭ kafe — pałudnavali ź siabroŭkaj.

Pobač, za susiednim stolikam siadzieli mužčyny. Dvoje... Dosyć dobra padpiŭšy. I z tych, što «ŭžo adbylisia»: hadoŭ pad sorak abodvum — u pryhožym adzienni, z krutymi «mabiłami», załatymi «łancuhami». Havaryli hučna. Pra «bab»:

— Daj... Daj... A ja nie dojnaja karova! — davodziŭ adzin. — Mnie hrošaj nichto zadarma nie daje!

— I maja... Na šyju sieła, nohi źviesiła i dumaje što — pahaniać? — padciahvaŭ jamu druhi.

...Vy chacieli b, kab hetak — pra vas? Ja — nie.

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?