U Zachodniaj Biełarusi heta cełaja tradycyja... Piša Aleś Kaścień.

U Zachodniaj Biełarusi za polsikm časam rovar mieŭ niemałoje značeńnie. Byli navat śpiecyjalnyja viełasipiednyja vajskovyja padraździalenni. Jak uspaminajuć staryja ludzi, mienavita na rovarach pryjazdžali ŭ vioski polskija palicyjanty. Byli i furmanki, ale rovar pieravažaŭ. I voś ubačyć sielanin zdalok, što da vioski nabližajucca paru «rovežaŭ» — adrazu naciańki. A ŭ jaho komin nie pabieleny — aštrafujuć. A ŭ kaho ŭ łaziency kacioł burbolić, samahonačka ciače — taksama treba zatušyć ahoń, pierachavać, bo znojduć: štraf zusim niemały, a to i ŭ pastarunak, na adsiedku. Potym pačali palicyjanty na «rovežach» šukać pa vioskach i listki, jakija padkidvali siabry Kamunistyčnaj partyi Zachodniaj Biełarusi. Pra heta taksama ŭžo zabyta. A miž tym naš narodny Maksim Tank prymaŭ niepasredny ŭdzieł u hetaj dziejnasci. U jaho taksama byŭ rovar, bo byŭ jon z davoli zamožnaj sialanskaj siam'i. Pahartajcie jaho ŭspaminy.

Kali ž źjaviŭsia rovar? Samo słova idzie ad anhlijskaha «rowier». Tak što ci nie žychary tumannaha Albijona jaho vynachodniki? Niedzie čytaŭ, što adnym z vynachodstvaŭ čałaviectva, jakija dazvolili jamu šparčej ruchacca da novaha žyćcia, było koła. Vidać, sapraŭdy tak. A koła da rovara maje samaje niepasrednaje dačynieńnie. Dva koły, rama, siadzieńnie dy rul, jašče piedali i łancuhovaja pieradača — samy kłasičny rovar. U kinachronikach pačatku XX stahodździa možna pabačyć vielmi cikavyja pieršasnyja rovary: ź vialikimi i zusim maleńkimi kołami, ź siadzieńniami, jakija vysoka ŭźniesieny nad ziamloj. Byli jany i trochkołavymi, i čatyrochkołavymi. Ale pastupova rovar nabyŭ toj vyhlad i tuju azdobu, jakaja stała najbolš racyjanalnaj. Pahladzicie televizar: rovar u nas, u Vjetnamie ci Kitai, u Jeŭropie maje adnolkavy źniešni vyhlad. Mahčyma, jość niejkija adroźnienni ŭ miechanicy, ale pryncyp adnolkavy. I heta prostaja, pa sučasnych mierkach, reč vielmi dobra i nadziejna słužyć ludziam na ŭsich kantynientach.

Jašče sto hadoŭ tamu ŭ našych miascinach rovar byŭ admietnaściu niemałoj zamožnasci. Jaho moh dazvolić sabie nabyć čynoŭnik, nastaŭnik (u tyja časy nastaŭniki atrymlivali vielmi dobryja hrošy, prykładam, dazvalali sabie trymać u siam'i prysłuhu). Nabyvali rovary i prostyja ludzi. Ale heta byŭ jašče nie stolki srodak pieramiaščeńnia, kolki niejkaja zabava.

A voś dla našych baćkoŭ u šascidziesiatych hadach minułaha stahodździa rovar staŭ užo vielmi nieabchodnaj rečču. Kaštavaŭ jon pa tych časach nie vielmi tanna, niedzie kala piacidziesiaci rubloŭ, i ŭsio‑taki ź biudžetu siam'i takija hrošy vydzialalisia. Tamu što baćkam, prostym rabočym, treba było dabiracca na pracu. A heta ŭ niekaha try, u niekaha piać, a ŭ niekaha i dziesiać kiłamietraŭ. Hramadskaha ž transpartu ŭ maleńkich haradkach tady praktyčna i nie isnavała. Baćka, kali pačaŭ pracavać u Pastavach na lesazavodzie, kožny dzień admiervaŭ ź vioski i nazad pa dziesiać kiłamietraŭ. Jak tut biez rovara?

Zrazumieła, my, pacany, u tyja časy nie toje što pra niejkija «Arlaniaty» nie viedali, my maryli tolki ab adnym: kab baćki, pryjechaŭšy z pracy, dazvolili nam viečaram paru hadzin pajezdzić na ichnich rovarach. A voś tut pačynałasia asałoda. Asfaltavanych vulic u Pastavach jašče nie było. Bruk. Pa płoščy, dzie byŭ asfalt, taksama nie nadta pakružaniaješ. Zatoje nam pašancavała, što stajali ŭ Pastavach rakietčyki. I ad horada da miesca raźmiaščeńnia rakiet prakłali jany darohu z žalezabietonnych plit, kiłamietraŭ z vosiem. Voś tut i naładžvalisia honki. Kaniešnie, honki — heta zanadta hučna, ale nam padabałasia. Hladžu siońnia pa televizary na mižnarodnyja honki viełasipiedystaŭ, dzie, darečy, jość prysutnaść i biełarusaŭ, i ŭspaminaju našy, tahačasnyja. Nie paraŭnać ni rovary, ni ŭzrovień, pra chutkaść i havaryć niama čaho. A voś azart, vidać, adnolkavy. U našych tahačasnych «honkach» samymi niepryjemnymi byli avaryi. I sprava nie ŭ pabitych kalenkach, łokciach ci łbach. A voś kali łamaŭsia rovar — tut užo nie žartački. Da ranicy treba adnavić. Nu, prabituju kamieru, my jaje nazyvali «kichoj», zaklejvać umieli dobra. A voś kali parvaŭsia łancuh, albo pałamałasia «zoračka» — tut užo bralisia za ramont usioj hramadoj, šukali patrebnyja detali, razam ramantavali. Ja skazaŭ by, i heta nie niejki vobraz, u toj čas rovar abjadnoŭvaŭ nas, zbivaŭ u hurt, družny i bieskaryślivy. Kali ŭžo stali junakami, to rovary adyšli na druhi płan, źjavilisia inšyja intaresy. Ale rovar zastaŭsia ŭ jakasci srodku ruchu. Takim jon byŭ i paśla prychodu z terminovaj słužby. Takim jon źjaŭlajecca i ciapier. Naprykład, mnie biez rovara, ad taho času, jak vyzvalajucca darohi ad śniehu, i da taho času, jak śnieh znoŭ laža na darohi, prosta nie abyscisia. Na im chutka dabracca da svajho pola, na im chutčej naviedać mohiłki, na im u rešcie rešt u kramu chutčej padskočyć. Aŭtamabila niama, dy ja jaho i bajusia, a rovar — łaćviej.

Darečy, ab aŭtamabilach. Razumieju, što tak šmat rovaraŭ u azijackich krainach. Tam uzrovień žyćcia adpaviadaje takomu srodku ruchu. Ale ž Jeŭropa, asabliva krainy jaje paŭnočnaj častki, taja ž Hałandyja, Danija i inšyja — hladziš pa telebačanni repartažy adtul — i prosta, jak murašy paŭsiul — viełasipiedy. Mahčyma, bolš daskanałyja, pryhožyja, ale viełasipiedy. Staraja Jeŭropa ŭ centrach svaich haradoŭ adnaznačna maje vuzkija vulicy, dy i nie na vuzkich tam šmat «probak». Ale mnie zdajecca, što tut jość i jašče adzin faktar prychilnasci jeŭrapiejca da rovara. Pry ich małaruchomym, haradskim žycci rovar usio‑taki patrabuje fizičnych namahańniaŭ. A heta ž dla zdaroŭja karysna. Kali ž čytaju ci hladžu, jak na rovary padjazdžaje da svajho ministerstva jaki‑niebudź jeŭrapiejski ministr... Možna ŭsmichnucca — na publiku pracuje. A možna i zadumacca: ci nie adna z prykmiet hetaha samaha demakratyzmu? Dy i ministru, jak lubomu čałavieku, patrebny mocnyja muskuły.

Paboleła rovaraŭ i ŭ maim rodnym haradku. Byŭ pieryjad — siamidziesiatyja—vaśmidziesiatyja hady, kali ich stała značna mienš. Bolš było hramadskaha transpartu, bolš źjaviłasia ŭ karystanni ludziej aŭtamabilaŭ, asabliva matacykłaŭ (a matacykł ža — rovar u pryncypie, tolki ruchaje kołami nie čałaviek, a mator). A siońnia rovaraŭ stała našmat bolš. Prajdzicie pa luboj vułačcy luboha rajonnaha haradka — abaviazkova ci abhonić vas praź niekalki chvilin, ci pajedzie vam nasustrač viełasipiedyst. Šmat ich i za horadam, na šašy. Heta, vidać, stvaraje peŭnyja prablemy dla biaśpieki ruchu, asabliva, kali na rovar sadzicca dzicia. Vyjście jość. Ale ŭ našym rehijonie ja bačyŭ tolki adnu šašu, dzie pobač prakładziena svaja, viełasipiednaja asfaltavanaja darožka. Heta kala Miadzieła. I jašče pra prablemy. Jany, sa značnym pavyšeńniem kolkasci rovaraŭ, źjavilisia ŭ milicyi. Kraduć. Ad kram, ad inšych hramadskich miescaŭ, a to i prosta z dvaryščaŭ nieabačlivych ludziej, jakija zahaniajuć rovar nie ŭ chleŭ ci ŭ niejkuju prybudovu, a prosta kidajuć jaho blizka ad viesnic. I vykryć taki kradziež, jak raskazvali mnie supracoŭniki milicyi, vielmi ciažka. Tamu što złodziej adrazu mianiaje ramu, stavić novyja, taksama ŭkradzienyja, koły. Heta najbolš datyčycca stareńkich, nie adnaho dziesiacihodździa žyćcia rečaŭ. Novy, zusim inšaj azdoby rovar złodziej brać pabaicca. Ciapier praktyčna na luboj viełasipiednaj stajancy la kramy — a jość u nas i takija — bačyš: pryjechaŭ čałaviek na rovary, zahnaŭ jaho ŭ rašotku. I dastaje łancuh, zamykaje.

Razmaŭlaju z małaznajomym adnahodkam. Vučylisia niekali ŭ paralelnych kłasach.

— Što čuvać?

— Dy voś rovar učora ŭkrali.

— U milicyju źviartaŭsia?

— Nie budu.

— A čamu?

— Ja lepš ukradu, padbiaru taki, jaki majmu adpaviadaŭ.

Niejkaja łancuhovaja reakcyja atrymlivajecca.

Čytač zaŭvažyŭ, što, pišučy pra prostyja rečy, ja lublu źviartacca da litaratury, pryvodzić cytaty z prozy, paezii. Nu jak abyscisia biez hetaha. Uspaminaŭ, pašukaŭ. Jość. I nie viełasipied, a rovar. U Ryhora Baradulina:

Pryvioz chłapiec na rovary

Kurej i miodu zban.

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?