A ja vam skažu, što takoje jak by ščaście. Jano było ŭ mianie. Nie, nie tady, kali ja ŭpieršyniu zakachaŭsia. U bialavuju, ružavaščokuju, krepieńkuju adnakurśnicu.

Z čystymi‑čystymi vačyma, z kruhłym, jak makaŭka, tvaram. Z takoj ščyraściu ŭ vačach, z takim łaskavym śmiecham. Nia ŭ tyja niekalki dzion, kali my trymalisia za ruki ŭ kalidory i razmaŭlali. Niavažna pra što. Ale pra kachańnie. I jasna ž, nie tady, kali jana spałochałasia maich emocyj i admoviłasia być razam.

Viadoma ž, nia ŭ toj ślizka‑balučy hod sustreč i admovaŭ. I nia ŭ hetych siońniašnich uspaminach, adzinaccać hadoŭ paśla. I nie ŭ acichańni taho pieršaha bolu było ščaście. Nia ŭ tym, što čas ad času ja zabyvaŭsia pra jaje, i nastupała kvołaja palohka. Bolš za toje. Navat nie tady, kali jana znoŭku pačynała mnie ŭśmichacca. Spačatku ŭśmichacca, potym zhadžacca razam pahulać paśla zaniatkaŭ. Razam pajechać na tralejbusie. Razam pakatacca na łyžach na fizkultury. Nie było tady jak by ščaścia, tamu što, kali ja hladzieŭ na jaje, i jana mnie ŭśmichałasia, azirałasia, hareźliva i hulliva, ja pačynaŭ nieśviadoma zaŭvažać, što ŭ jaje dzieści duža toŭścieńka, a dzieści — duža drobnieńka. Nie atrymlivałasia poŭnaha ščaścia. Ja nikudy nie zaprašaŭ jaje, jana pierastavała ŭśmichacca mnie, potym znoŭku ŭśmichałasia, potym pytałasia ŭ mianie, čaho ja viečna za joju chadžu.

A ščaście było, sapraŭdnaje, maleńkaje, ale ščyraje i čystaje, kali adnojčy ja nie zašpiliŭ svajoj šyrynki. Tolki nie padumajcie, što heta ja niesurjozna kažu, što ja naŭmysna pastaviŭ tut takoje słova, kab dziornuć vašaje pačućcio pryhožaha i prymusić skryvicca. Nasamreč, rasšpilenaja šyrynka — heta vuścišnaja ŭ svajoj mizernaści trahiedyja dla mužčyny. U niejkim sensie, heta kastracyja jahonaha vonkavaha vobrazu. Pieratvareńnie jaho, hetaha vobrazu, va ŭmoŭny vobraz žančyny, pryčym žančyny, jakaja vystaviłasia napakaz. Potym ja i jašče byvaŭ z rasšpilenymi šyrynkami, ale tolki adnojčy, tolki tady heta pryniesła mnie jak by ščaście.

Išoŭ druhi hod maich harmanalnych pakutaŭ. Jana nie była mnie ani blizkaj, ani dalokaj, ja nie nabližaŭsia da jaje i nie addalaŭsia. Joj byli pryjemnyja maja ŭvaha i majo pačućcio, napeŭna, ale maja nierašučaść jaje, vidavočna, kryŭdziła. Tak što pastupova našy adnosiny pierajšli na razdražnionuju i abvinavaŭčuju tanalnaść, kali ad kpinaŭ dy ihnaravańnia rabiłasia lahčej. I niešta ŭsio nyła ŭva mnie majo kachańnie, nyła.

I hetak stajali my niejak ź dzieŭkami i chłopcami na prypynku, čakajučy aŭtobus dadomu. I jana tam była. I ja hladzieŭ na jaje, imknučysia zapomnić kožny pramieńčyk ciepłyni na jaje tvary. Razam ź joju i jašče adnoj dziaŭčynaj ja padjechaŭ da inšaha prypynku. Potym, tolki razam ź joju, sieŭ u tralejbus.

«Navošta ty siadaješ na hety tralejbus? — spytała jana. — Jon nie padychodzić tabie». Ja maŭčaŭ. Jana hladzieła ŭ bok. I voś tut. Niejki mužyk pobač nachiliŭsia da majho plača i skazaŭ duža hučna, jak tolki dla mianie: «Dziesiać kapiejek». «Što?» — skazaŭ ja. «Zašpilisia, — skazaŭ jon i pakazaŭ, — voś jano». Ja zaśmiajaŭsia. Ja pahladzieŭ joj u vočy. Ja skazaŭ: «Sapraŭdy, heta nia moj tralejbus». Jana pahladzieła na mianie. Ja vyjšaŭ. Nia tolki z tralejbusu. Viecier. Sonca. Mnie zachaciełasia ŭ knižny mahazyn. Nazaŭtra jana pieršaj zahavaryła — ci ŭsio ŭ mianie ŭ paradku. Usio — ja pajšoŭ dalej, na svaje zadnija party.

Jana była vydatnicaj. Potym jana zastałasia va ŭniversytecie. Potym pracavała ŭ Niamieččynie. U mianie potym byli žančyny. Žonki. Dzieci. U mianie nikoli nia budzie bolej takoha jak by ščaścia. Takoj svabody. Ja za svabodu.

* * *

Alaksiej Baciukoŭ — filozaf, piśmieńnik. Žyvie ŭ Mahilovie.

* * *

Siem apaviadańniaŭ na siem kaladnych viečaroŭ
Śviatłana Kurs. Novy hod z Tolikam i Kolikam
Taciana Barysik. Malenstva pad horku kaciłasia
Alaksandar Apon. Kaŭbasa livernaja, palepšanaj jakaści
Rejmand Karver. Vidašukalnik
Uładzimier Lalkoŭ. Losy
Petar Šabach. Śviaty viečar

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0