Praz dva miesiacy paśla hučnaha vizitu kniazioŭ u Biełaruś Radziviły tajemna pryjechali ŭ Niasviž na tydniovy adpačynak.

Kali ŭ kancy maja ja razvitvaŭsia ŭ minskim aeraporcie z kniazioŭnaj Elžbietaj Radzivił, jana pacisnuła mnie ruku i zaŭvažyła: «Kali atrymajecca, chaču hetym letam pryjechać u Niasviž prosta adpačyć…»

Ja ŭzradavaŭsia hetym słovam, adnak taki pomysieł padaŭsia mnie nie zusim realnym. Pani Elžbiecie 91 hod, za 4 dni ŭ Biełarusi jana mocna stamiłasia: sustrečy, ekskursii, padarožžy… Dy i daroha Varšava—Minsk dla čałavieka pavažnaha ŭzrostu nie toje kab lohkaja. Jakoje ž było majo zdziŭleńnie, kali z Varšavy pryjšła viestka ad Mikałaja Radziviła pa elektronnaj pošcie: jedziem!.. Ambasada Biełarusi ŭ Varšavie biez zatrymki vydała kniaziam biaspłatnyja vizy.

Delehacyja Radziviłaŭ hetym razam była krychu mienšaja, čym dva miesiacy tamu: nie dziesiać pradstaŭnikoŭ Siam'i, a ŭsiaho čatyry: kniazi Maciej, Mikałaj i Marcin Radziviły i, naturalna, pani Elžbieta.

Prahramy asablivaj nie było: kniazi jechali adpačyvać.

«Z Radziviłaŭ štrafu nie vaźmu!..»

Dzie Radziviły — tam mify i pryhody. Voś i ciapier biełaruskaja ziamla sustreła kniazioŭ supracoŭnikami DAI. Dzieści paśla vioski Leninskaj na Brestčynie spynili: vy jechali 80 u nasielenym punkcie, a ŭ nas tam staić radar. Pan Maciej pryznaŭ chibu i ŭžo padrychtavaŭ 35 tysiač štrafu.

Adnak kali inśpiektar pabačyŭ prozvišča ŭ pravach kiroŭcy, u taho ažno furažka na ciemiečka spaŭzła.

— Viedajecie što, z Radziviłaŭ nie mahu štraf brać!.. — pryznaŭsia jon panu Macieju. — Možacie jechać, adnak bolš nie parušajcie.

— Fienamienalna!.. — adhuknułasia z zadniaha siadzieńnia pani Elžbieta. — Jak ža pryjemna, što i siońnia ŭ Biełarusi nas viedajuć i pavažajuć!..

Druhim pryjemnym siurpryzam dla Radziviłaŭ staŭ krok dyrektara hatela, dzie jany spynilisia. Choć, pavodle praviłaŭ, jon i pavinien byŭ uziać z kniazioŭ jak z zamiežnikaŭ udvaja bolš, adnak skazaŭ, što Radziviły stolki zrabili dla Biełarusi, što ŭ jaho ruka na heta nie padymiecca.

I zrazumieła, što sprava tut była nie ŭ hrašach. Sprava tut u hienietyčnaj pamiaci i razumienni ludziej, što biez Radziviłaŭ Biełaruś i ŭ pryvatnasci Niasvižskaja ziamla była b zusim inšaj.

«Moj baćka — apošni Radzivił, pachavany ŭ Niasvižy»

Tak nazvaŭsia mnie spadar Marcin Radzivił. Jon nie zmoh pryjechać u mai, bo mieŭ pilnyja spravy, adnak z zadavalnieńniem pryjechaŭ ciapier. Sapraŭdy, jahony baćka Antoni Radzivił pamior u 1998 hodzie i, pavodle testamienta, jahony prach u 2000 hodzie pryviezli i pachavali ŭ krypcie kaścioła Božaha Cieła ŭ Niasvižy. Jon staŭ 71‑m Radziviłam, jakija ciapier spačyvajuć tam. Choć pavodle piśmovych źviestak, pierad vajnoj trunaŭ było 102…

Choć spadarstva Maciej, Mikałaj i pani Elžbieta byli ŭ mai ŭ Miry, jany zachacieli pakazać kolišni siamiejny zamak Marcinu.

Kniaź byŭ mocna ŭražany, bo minuły raz byŭ tut jašče ŭ 1990‑ch, kali adnoŭlena było nie stolki.

— Heta cudoŭna, što Biełaruś znachodzić mahčymaść vydatkoŭvać hrošy na adnaŭleńnie takich kaštoŭnaściaŭ, — reziumavaŭ pan Marcin. — Ja maru, kab Niasviž byŭ hetak ža pryhoža adbudavany…

«Hety kryž treba pierastavić siudy!»

U Niasvižy, jak i ŭ minuły raz, usio pačałosia z naviedvańnia kaścioła. Ksiondz Piotr byŭ ahałomšany niečakanym vizitam.

— Čamu ž vy nie papiaredzili?.. — chvalavaŭsia śviatar. — A raptam by mianie nie było?..

— Ja viedała, što vy budziecie… — usmichnułasia ŭ adkaz pani Elžbieta.

Ksiondz raskazaŭ pra nadzionnyja pytanni kaścioła. Pra toje, što viernikam narešcie pieradadzienaja plabanija. Heta mienavita toj budynak, dzie ŭ 1562 hodzie słavuty Symon Budny vydaŭ pieršyja na terytoryi Biełarusi drukavanyja knihi. Budynak źjaŭlajecca pomnikam architektury, tamu jamu patrebny nie prosta ramont, a dobraje adnaŭleńnie, što kaštuje niemałych hrošaj. Śviatar chvalujecca, što nie ŭpravicca ŭ termin — i tady atrymaje štraf. Pakul što sabranych hrošaj chapiła, kab ustalavać ładnyja vokny. Nastupny etap — pryviadzieńnie ŭ paradak fasada.

Radziviły znoŭ spuscilisia ŭ siamiejnuju kryptu. Pani Elžbieta padyšła da truny baćki, pakłała kvietki. Paśla zaŭvažyła ŭ kutočku dvuchmietrovy kryž.

— A hety kryž pavinien stajać kala baćkavaj truny! — pramoviła kniazioŭna. — Jaho vyrabili ŭ 1935 hodzie na śmierć baćki. Abapał tablički z hadami žyćcia — žalezny vianok z liściem.

Dyk voś, kali pryhledziecca, na kožnym listočku napisanaje prozvišča — hetak vyjavili pavahu da majho taty administratary, słuhi, kuchary, sadoŭniki, kiroŭcy…
Kožny z ich trochu zapłaciŭ majstru, kab toj napisaŭ ich prozviščy na hetym vianku…

Hetyja źviestki stalisia fienamienalnymi!.. Bo kryž stajaŭ 70 hadoŭ u ciemry — i nikomu nie prychodziła ŭ hałavu razhladać toje liście na vianku. I tolki dačka samoha kniazia mahła viedać takuju drabnicu!..

Tut, u krypcie, Radziviły pakazali bliskučaje viedańnie ŭłasnaj hienieałohii: im dastatkova było kinuć voka na tabličku na trunie, kab zrazumieć, chto tut spačyŭ i kamu jon kim davodzicca…

«A voś za hetaj bramaj pryziamlaŭsia samalot»

Važnym momantam stała naviedvańnie zamkavaha parku — u papiaredni pryjezd na heta nie chapiła času. Pani Elžbietu łaskava supravadžaŭ ekskursavod Niasvižskaha muzieja spadar Siarhiej, adnak atrymałasia tak, što zbolšaha jon uvažliva słuchaŭ kniazioŭnu i zanatoŭvaŭ biascennyja detali.

— Voś tut byŭ tenisny kort, — pakazvała pani Elžbieta. — A vuń tam rastuć try duby, jakija simvalizavali troch bratoŭ — majho baćku Albrechta, Karala i Leona…

Jedziem pa parku — i 91‑hadovaja Elžbieta Radzivił paznaje kožny zakutočak, choć apošni raz hruntoŭna špacyravała tut, kali była dziaŭčynkaj.

— Dobra, što łavak šmat staić, — chvalić kniazioŭna. — Za maim časam stolki nie było, a ciapier ludzi siadziać — choraša tak!..

Pani Elžbieta vielmi zasmuciłasia, što zahinuła słavutaja tapola, jakaja była pieršym drevam u hetym parku, zakładzienym u 1875 hodzie Maryjaj de Kastelan, jaje prababkaj. Jašče ŭ pačatku 2000‑ch tapola žyła, adnak miascovyja ludzi zrabili ŭ vializnym duple śmietnicu, a paśla niechta padpaliŭ unikalnaje dreva…

La bramy ŭ Marysinym parku kniazioŭna zhadvaje:

— Kali pamior Piłsudski, niejkaja jahonaja svajačka jakraz znachodziłasia ŭ nas u haściach. Pa jaje prysłali samalot z Varšavy — dyk jon sieŭ prosta na poli za hetaj bramaj. A ŭvohule ja časta jezdziła tudy na kani — razam z maim achoŭnikam Uładekam. Adnojčy koń niečaha spužaŭsia — ja hrymnułasia ŭ kalužynu i straciła prytomnaść. Uładek padchapiŭ mianie i staŭ myć tvar chałodnaj vadoj — tolki tady ja ačuniała… Baćka doma tolki ŭsmichnuŭsia z maich pryhodaŭ.

U parku pani Elžbieta zhadała, jakoj ściežkaj jezdziła na Michalskuju haru, u Albu, u lesničoŭku za kolki kiłamietraŭ ad zamka… Adnoŭlenyja skulptury na vyśpie ŭ parku ŭchvaliła, adnak zrabiła zaŭvahu: zaraz jany abiedźvie biełyja, a raniej adna była ciomnaja. Chłopiec i dziaŭčyna simvalizujuć viadomuju lehiendu pra zamierzłuju kniazioŭnu i jaje kachanaha‑sielanina…

«Viežu‑cybulinu z zamka treba prybrać!..»

Adzin dzień znachodžańnia ŭ Niasvižy spadarstva Radziviły vyłučyli pad debaty z restaŭratarami zamka. Pani Elžbieta padrabiazna zhadała, jak vyhladaŭ kožny pakoj. Nazaŭtra ministr kultury Biełarusi spadar Pavieł Łatuška zaprasiŭ kniazioŭ u Minsk na abied. U čas spatkańnia Radziviły vykazali spadaru ministru svaje pažadanni pa adnaŭlenni zamka.

— My skazali šanoŭnamu spadaru ministru, što vielmi rady, što rekanstrukcyja idzie chutka, — apavioŭ paśla spatkańnia pan Maciej Radzivił.

— Ale vykazali dumku, što niekatoryja elemienty treba źmianić. Najpierš — prybrać viežu‑cybulinu, jakaja była zroblena niekalki hadoŭ tamu.
Heta pamyłka. Jana nie padobnaja da viežy, jakaja była ŭ Niasvižy pierad vajnoj. Mahčyma, jana padobnaja da toj viežy, jakaja była ŭ XVI stahoddzi… Adnak ja miarkuju, što heta taksama była inšaja vieža. I što nielha rabić rekanstrukcyju na ŭzor maleńkaj hraviury XVI stahodździa!..
Taksama my abmiarkoŭvali prablemu: jaki zamak my adnaŭlajem? Toj, z času Mikałaja Kryštafa Radziviła Sirotki?.. Moža być, toj, z času Rybańki, ź siaredziny XVIII stahodździa?.. Albo zamak epochi Maryi de Kastelan — kanca ChICh stahodździa?.. Albo z hadoŭ pierad Druhoj suśvietnaj vajnoj?.
Niama adzinaj kancepcyi, z kožnaj epochi biarecca patrochu… Naša ciotka Elžbieta Radzivił zrabiła taksama zaŭvahu, što na adnoŭlenaj ujaznoj bramie treba prybrać niedarečnyja dekaratyŭnyja kominy, jakich tut nie było raniej…

Vynik abiedu byŭ vielmi plonny.

Ministr zapeŭniŭ Radziviłaŭ, što vieža budzie źmienienaja. Što da ich mierkavańnia i nadalej buduć prysłuchoŭvacca.
A najvialikšym plonam stała damova ab stvarenni Fondu adnaŭleńnia Niasvižskaha zamka, jaki budzie apiekavacca rekanstrukcyjaj.

Darečy, Radziviły pryjechali ŭ hety raz nie z pustymi rukami: pryviezli ŭ padarunak zamku dźvie aryhinalnyja hraviury XVII stahodździa, a taksama 162 jakasnyja kopii hraviur Lajboviča XVIII stahodździa. Heta stała dobrym prezientam Niasvižskamu muzieju, jaki zajmajecca ciapier napaŭnieńniem ekspazicyi zamka.

«Ja zastajusia ŭ Biełarusi!..»

Adnak samym niečakanym staŭ płanavany dzień adjezdu. Na śniadanni pani Elžbieta ahałomšyła plamiennikaŭ:

— Možacie jechać, a ja zastajusia ŭ Biełarusi jašče na niekalki dzion!..

Ja paabiacaŭ kniaziam, što zaviazu pani Elžbietu na mašynie ŭ Varšavu, i pytańnie było vyrašana. Plamienniki źjechali, bo mieli spravy ŭ Varšavie, a ciotka zastałasia, bo mieła jašče peŭnyja płany ŭ Niasvižy.

Datyčylisia jany daŭnich siabrovak pani Elžbiety, ź jakimi jana paznajomiłasia jašče ŭ 1993 hodzie — u časie sumburnaha pryjezdu ŭ Biełaruś upieršyniu paśla vajny. Ni prozviščaŭ, ni navat dakładnych imionaŭ pani Elžbieta nie pamiatała. Apisanni byli ŭskosnyja: nastaŭnicy, u adnoj muž taksama nastaŭnik, u druhoj dačka — architektar. U mai tak i nie chapiła času znajsci pa hetych prykmietach patrebnych ludziej. Ciapier ža, pa sutnasci, dla hetaha kniazioŭna i zastałasia.

Jedziem u były klaštar bieniedyktynak — ciapierašni piedahahičny kaledž. U budynku kolišniaha kaścioła tut — aktavaja zała, dzie i siońnia pravodziacca dyskateki…

— Kali mnie było 14 hadoŭ, adnojčy z baćkam my pryjšli siudy, — zhadvaje pani Elžbieta ŭ pryciemkach pierad scenaj, dzie raniej byŭ ałtar. — Ja siadzieła voś tut na łavie, a baćka vuń tam na admysłovym kreśle. Jakraz adnu dziaŭčynu paśviačali ŭ manaški. Jana i niekalki astatnich lažali na padłozie na žyvatach i klenčyli — peŭna, taki rytuał. Davoli doŭhi čas. A ja hladzieła na heta i dumała sabie, što nie chacieła b być manaškaj!..

Za byłoj apsidaj kaścioła my spatkali miascovaha pracaŭnika. Vyśvietliłasia, što raniej spadar pracavaŭ dyrektaram škoły, a jahonaja žonka — zavučam u inšaj škole. I — o cud! — jon viedaŭ, pra jakich siabrovak zhadvała pani Elžbieta. Telefanavańnie — i praz paŭhadziny Elžbieta Radzivił i Halina Patorskaja vitajucca pa‑anhlijsku (spadarynia Halina vykładała movu ŭ škole) i miła razmaŭlajuć na łavačcy.

Havorać pra žanočaje — pra dziaciej, chvaroby, siońniašni čas. U spadaryni Haliny chvoryja nohi, i pani Elžbieta zapisvaje pamier, kab nabyć joj u Varšavie śpiecyjalnyja humovyja škarpetki. Paśla jedziem u hosci da Patorskich. Kniazioŭnie prezientujecca nabor z troch aršanskich ilnianych ručnikoŭ.

— Heta na paniadziełak‑aŭtorak, heta na sieradu‑čaćvier, a heta na piatnicu‑subotu‑niadzielu!.. — žartuje pani Elžbieta.

Cikava słuchać, jak spadarynia Halina i jaje muž spadar Vasil havorać z Elžbietaj Radzivił to pa‑polsku, to pa‑anhlijsku. Šlachiectva žyvie ŭ Niasvižy i siońnia!..

Spadar Vasil dapamahaje pani Elžbiecie znajsci i druhuju znajomuju z 1993 hoda — spadaryniu Elžbietu Trapiejku. Joj pryznačajecca spatkańnie na 11.30 zaŭtra la kaścioła.

«Moj baćka ź niaśvižcami razmaŭlaŭ pa-biełarusku»

Da kaścioła Elžbieta Trapiejka prychodzić z dačkoj, unukam i ŭnukavaj, a taksama šykoŭnym bukietam kvietak. Staryja znajomyja abdymajucca i iduć na kavu da ratušy. Tam — zvykłaja havorka znajomych, jakija daŭno nie bačylisia: chto ažaniŭsia, chto razyšoŭsia, chto kim pracuje, chto dzie žyvie.

— Viedajecie, ja zaraz skažu vam nie zusim pryjemnuju reč… — raptam pramaŭlaje Elžbieta Radzivił. — Heta vialikaja hańba, što vy ŭ Biełarusi nie havorycie pa‑biełarusku…
Ja admysłova prysłuchoŭvajusia ŭžo kolki dzion… Viedajecie, kali b nas nie pahnali adsiul u 1939‑m, ja siońnia razmaŭlała b pa‑biełarusku. Bo moj baćka ź niasvižcami razmaŭlaŭ vyklučna pa‑biełarusku.

Pačuć takoje ad polskamoŭnaj kniazioŭny — vialikaje zdziŭleńnie dla našych. Apraŭdvajucca, što havorym i tak, i tak — na trasiancy. Adnak pazicyja pani Radzivił kankretnaja — pa‑biełarusku! Padobny vypadak zdaryŭsia i ŭ mai. U čas naviedvańniaŭ adnaho z kaściołaŭ pani Elžbieta zapytałasia ŭ ksiandza: na jakoj movie viaducca słužby? «Naturalna, pa‑polsku!» — dumaŭ dahadzić ksiondz.

— Jak heta — naturalna!? — aburyłasia pani Radzivił. — Vy ŭ Biełarusi, i pavinny adpraŭlać śviatuju imšu pa‑biełarusku!

Baluča, što Elžbieta Radzivił havoryć heta siońniašnim biełarusam. Baluča, što jość dla hetaha padstavy…

«Ja navat nie ŭjaŭlała, što ŭ Sapiehaŭ byŭ taki vieličny pałac!..»

U apošni dzień znachodžańnia ŭ Biełarusi pani Elžbieta, jak lubaja narmalovaja žančyna, zachacieła ździejsnić šopinh. Jedziem u niasvižski ŭniviermah.

— Pakažycie mnie maleńkija čarački, a to ŭ Varšavie pradajecca adna brydota!.. — prosić jana pradavačku. Taja vystaŭlaje pierad joj siem ci vosiem vidaŭ, jakija tolki jość u prodažy.

— Jaki ž u vas cudoŭny servis!.. — dziakuje kniazioŭna. — U nas pakazali b tolki, na jakoj palicy stajać…

Nabor čaračak adpraŭlajecca ŭ torbu.

— A vuń tam pradajucca kubački z vyjavaj zamka, — padkazvaju pani Elžbiecie.

— Ooo!.. Fienamienalna!.. — reahuje jana. — Nabudu adzin, z vyjavaj bramy. I pakažu restaŭrataram, što navat tut niama hetych kominaŭ, jakija jany vydumali!..

Razvitvajemsia ź Niasvižam, bo pa darozie da miažy majem jašče dva punkty — Kosava i Ružany.

— Ja i nie ŭjaŭlała, što ŭ Sapiehaŭ byŭ taki pałac!.. — zdziŭlajecca pani Elžbieta.— Amal taki ž pryhožy, jak naš u Niasvižy!.. Uvohule, Sapiehi — heta našy svajaki. A Maryja Sapieha, jakaja pražyła 98 hadoŭ, da 28 hadoŭ žyła tut, u Ružanach…

Pani Elžbieta šmat fatahrafuje — jana zachaplajecca fatahrafijaj praz usio žyćcio, pačynajučy z 12 hadoŭ, kali baćka padaryŭ joj na dzień narodzinaŭ fotaaparat. Ciapier u kniazioŭny dva — stužkavaja «Minołta» i ličbavy «Panasonik» z dobrym zumam. Jedziem u Kosava.

— Ciapier ja razumieju, čamu moj siabar Sava Pusłoŭski byŭ takim zahadkavym i avanturnym! — usklikvaje kniazioŭna. — Bo ichny kosaŭski pałac — taki ž zahadkavy i avanturny!.. Adnojčy Sava raskazvaŭ mnie, jak pryjechaŭ u Niasviž da majho dziadźki Leona pierad samaj vajnoj. Jaho ŭraziła, što dyvan u spalni Leona byŭ… namalavany na padłozie!.. Dziadźka Leon sapraŭdy dobra malavaŭ, i vyrašyŭ tak adznačycca…

Miažu pierasiakajem biez prablemaŭ, dajazdžajem da Varšavy, dzie kniazioŭna kaža na razvitańnie:

— Da chutkaj sustrečy ŭ Niasvižy!..

Ciapier ja viedaju, što kali Elžbieta Radzivił tak nastrojenaja — usio heta spraŭdzicca.

Hleb Łabadzienka, Źviazda

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0